piątek, 20 stycznia 2017

Ona/ja...

Ostatnio o wiele więcej czasu mam na egzystencjalne myśli. Życie pustelnika i tego typu sprawy.

Siedząc tak i rozmyślając o dniu wczorajszym i o jutrze, powoli uświadamiam sobie, że w każdym momencie mojego życia (no może poza paroma chwilami) zawsze czułam się nieadekwatna. To ciut za gruba, to brwi miały swój niekorzystny czas, bo moja egzema zazwyczaj dawała się we znaki, to moje włosy nie miały blasku jak przedtem. Słowem, zawsze coś nie tak. I nawet dziś, będąc w szczęśliwym związku od wielu lat, nie czuję się adekwatna. Ale za to patrzę na siebie z mniejszą dezaprobatą.

I sama nie wiem dlaczego, ale wygląd, mój własny wygląd, ma dla mnie ogromne znaczenie.

I muszę codziennie przypominać sobie, że nikt nie jest idealny. I, że przecież nie jest ze mną, aż tak źle.

skąd u ludzi tak niska samoocena.

mimo tych niedoskonałości, nareszcie się sobie podobam...?!