sobota, 19 listopada 2016

Luli, Lali...

Rozdygotane me ciało, zresztą jak i myśli w nim podskórne.
Chłód rozprostowuje skrzydła.
Jednakże kubek z czterema łyżeczkami czekolady zalanymi wodą i mlekiem
z nutą cukru, stojący obok, kusi zmysły.
Aczkolwiek inaczej być nie mogło [.NAŁÓG.]

Zima trwa- białego śniegu czas,
kaloszy, peleryn i mgły.
Zima trwa- szpetnej aury czas.
Pod płaszcze się pcha,
wyziębia nam serca- wiatr.

Zima zachłyśnięta moim uśmiechem.
Lecz ktoś ukradł mi śnieg, oddać nie chce
i ten owy ktoś przytargał znów ze sobą deszczowa jesień.

A nade wszystko jedna nienormalność.
Bo nadmiar pór roku, a we mnie jeszcze ta pierwsza i druga
według kalendarza.
I kwitną mi w głowie kwiaty kolorowe.
Latawce na niebie malują mi serce i wyobraźnię.

Tak rozmarzona, że aż spać się pragnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz