Rozdygotane me ciało, zresztą jak i myśli w nim podskórne.
Chłód rozprostowuje skrzydła.
Jednakże kubek z czterema łyżeczkami czekolady zalanymi wodą i mlekiem
z nutą cukru, stojący obok, kusi zmysły.
Aczkolwiek inaczej być nie mogło [.NAŁÓG.]
Zima trwa- białego śniegu czas,
kaloszy, peleryn i mgły.
Zima trwa- szpetnej aury czas.
Pod płaszcze się pcha,
wyziębia nam serca- wiatr.
Zima zachłyśnięta moim uśmiechem.
Lecz ktoś ukradł mi śnieg, oddać nie chce
i ten owy ktoś przytargał znów ze sobą deszczowa jesień.
A nade wszystko jedna nienormalność.
Bo nadmiar pór roku, a we mnie jeszcze ta pierwsza i druga
według kalendarza.
I kwitną mi w głowie kwiaty kolorowe.
Latawce na niebie malują mi serce i wyobraźnię.
Tak rozmarzona, że aż spać się pragnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz